12 de enero de 2017

Tulipany - Polski film obyczajowy z 2004 roku







Film ciepły, optymistyczny, budujący, choć jego krzepiącą moc 
i sentymentalny wdzięk dostrzegą głównie widzowie, którzy zbliżają się już do "smugi cienia". Jacek Borcuch postanowił bowiem zadać kłam powszechnemu wizerunkowi starości w naszym kraju - samotnej, schorowanej, nieszczęśliwej, biernej 
i zrezygnowanej. Zdaje się wręcz mówić, że "życie zaczyna się 
po sześćdziesiątce" i pokazuje swoich mocno dojrzałych bohaterów jako ludzi pełnych energii i radości życia, gotowych na nowe wyzwania, silnych swoim doświadczeniem i życiową mądrością, świadomie i z pasją korzystających z czasu, jaki im jeszcze pozostał. Wprost wymarzonych odtwórców głównych ról w tak pomyślanym filmie znalazł Borcuch wśród legend polskiego kina dowodzących własnym przykładem, jak pięknie można się starzeć. Na planie spotkali się więc: dawno nieoglądana Małgorzata Braunek, która za drugoplanową rolę w "Tulipanach" otrzymała nagrodę na festiwalu w Gdyni w 2004 r., Zygmunt Malanowicz, Tadeusz Pluciński i Jan Nowicki. Akcji w "Tulipanach" nie ma zbyt wiele, bardziej od ekranowego "dziania się" liczy się nastrój, refleksja, klimat.
"Matka", "Mały" i Lolo to przyjaciele od zawsze i na zawsze. Doskonale się rozumieją, świetnie czują w swoim towarzystwie 
i, choć każdy wiedzie własne życie, nigdy o sobie nie zapominają. Kiedy "Mały", niegdyś znany kierowca rajdowy, z powodu kłopotów z sercem trafia do szpitala, przyjaciele nie tylko są przy nim, ale też od razu zawiadamiają "Dzieciaka" - trzydziestoletniego już syna "Małego". Obaj mężczyźni mimo woli oddalili się 
od siebie, nie znajdowali wspólnego języka. Ale teraz "Dzieciak" przyjeżdża do ojca, przywożąc ze sobą swoją dziewczynę Olę. Odwiedza ojca w szpitalu, ale trzeba będzie kilku kolejnych wizyt, zanim wreszcie zaczną szczerze rozmawiać, nie ograniczając się do zdawkowych banałów. Zanim "Mały" trafił niespodziewanie do szpitala, marzył o starcie w rajdzie samochodowym we Francji. Dostał nawet potwierdzenie uczestnictwa i numer startowy. Miał pojechać ukochanym, szykowanym od dawna białym fordem capri. Nawet w szpitalu myśli tylko o tym. Kiedy więc, tuż po jego wylądowaniu na oddziale, starzy przyjaciele odkrywają zniknięcie "caprika", wpadają w popłoch. Ukrywają przed "Małym" fakt kradzieży i robią wszystko, żeby odnaleźć auto albo w inny sposób rozwiązać problem. A czas goni, "Mały" niebawem zostanie wypisany ze szpitala. Podczas uroczystego przyjęcia z okazji powrotu pacjenta do domu "Matka" i jego ukochana Marysia informują zebranych, że swoje wieloletnie uczucie postanowili zwieńczyć ślubem. Przy okazji wyjaśnia się też zagadka zniknięcia "caprika". 

Plenery: Warszawa (m. in. hotel "Warszawa", Służewiec)



Flag Counter

Kino z dawnych lat





   VIOLETTA VILLAS



Nasze piosenki z dawnych lat



No hay comentarios:

Publicar un comentario